Podczas prac w Warszawie poznałem się z Aleksandrem Gudzowatym. Zostałem zaproszony i przedstawiony mu jako krakus, bo też chodziło o zaprojektowanie etykiety na wódkę Krakus Exclusive. Całe opakowanie, tj. tuba, butelka, etykieta i grafika, jest moim dziełem. Jak stwierdzili pracownicy Gudzowatego, miałem ten przywilej, że Gudzowaty wielokrotnie przyjmował mnie na swoim poddaszu przy Alei Szucha, w jego prywatnym biurze.
Byłem jednym z kilku zaproszonych uczestników konkursu mającego na celu wyłonienie nowego wizerunku produktu firmy. Podczas przygotowania prezentacji, gdy wielu uczestników wykładało na blaty swoje projekty, wszedł pan Aleksander i rzuciwszy okiem na moje prace spytał: „Czyje to?” Reszta konkurentów od razu wtedy przepadła, a zleceniodawca w pełni zaakceptował moją koncepcję. Okazał się także osobą z dużym poczuciem humoru, którego nie przyćmiewał nawet fakt, że co jakiś czas musiał borykać się z widocznymi problemami zdrowotnymi.
Sama współpraca jednak nie wyglądała wcale tak różowo. I nie chodzi mi o nieustanne towarzystwo ochrony, nawet w drodze do toalety, zawsze dwukrotnie przeszukującej mnie od stóp do głów. Zaczęły się piętrzyć coraz to większe trudności w kwestiach natury prawnej. Na jakiś czas więc odpuściłem. Nieco później udało mi się nieoficjalnymi kanałami zdobyć numer telefonu do najbliższego ochroniarza Gudzowatego, co niewątpliwie pomogło pokonać zastój w całej sprawie.
Już wkrótce zwołane zostało posiedzenie Zarządu Polmos Wrocław, w trakcie którego wyjaśnione zostały wszystkie sporne kwestie dotyczące samego sposobu realizacji, zadowalającej obie strony metody rozliczeń, płatności, przeprowadzania stosownych badań wdrożeniowych, testów na czytelność grafiki, etc. Dopiero po tych uzgodnieniach podpisano ze mną ostateczną umowę, no i wreszcie rozpoczęła się produkcja