Szkłem zajmuję się od zawsze. Praca dyplomowa, którą zrobiłem u prof. Ryszarda Otręby, dotyczyła, miedzy innymi oczywiście, opakowań na produkty mleczne i kompleksowej identyfikacji, co niejako naturalnie łączyło się ze szkłem jako tworzywem jednego z wariantów oraz propozycji opakowań. Wtedy właśnie rozpocząłem współpracę z Krakowskim Instytutem Szkła i Ceramiki przy ul. Lipowej oraz urządzałem sobie robocze wypady do huty szkła w Krośnie.
Zauroczony zawodowymi możliwościami hutników oraz samą specyfiką tworzywa, czyniłem pierwsze próby samodzielnego projektowania różnych przedmiotów szklanych, które następnie były wytwarzane. Zawsze stoję przy piecu bezpośrednio uczestnicząc w procesie formowania szkła. Stanowi to dla mnie wręcz zmysłową przyjemność, porównywalną jedynie z erotycznymi uniesieniami, no bo też trwa to nie dłużej niż kilka minut… Tylko tyle mam czasu, aby to specyficzne tworzywo stało się mi uległe. Potem na jakiekolwiek dalsze karesy jest już za późno. Moment samego kształtowania plastycznej, szklanej masy stanowi zdecydowanie największą frajdę, bowiem jest to zmaganie się własnej twórczej inwencji z oporem materii, która z sekundy na sekundę tężeje.
Wykonuję dużo tzw. urośli ze szkła bezbarwnego. Korzystam również z odmiany opalowej (białej). Szkło barwi się na różne sposoby, w masie lub pudrami, obtaczając kulkę tworzywa proszkiem odpowiedniego koloru. Czekam często na barwione szkło w masie, aby uszczknąć trochę koloru z pieca dla własnych fantazji.
Ręczne formowanie szkła to technika znana od zawsze, tzn. od kiedy zaczęto produkować naczynia szklane i generalnie sztukę użytkową. Obecna sytuacja produkcji szkła w Polsce jest dość przygnębiająca. Przede wszystkim brakuje szkół zawodowych dla hutników, co sprawia, że jest to niestety zawód wymierający. Ekonomiczne wymogi rynku zbytu uniemożliwiają właścicielom hut zarezerwowanie dostatecznej ilości czasu swoim pracownikom, aby mogli odpowiednio skupić się na wykonywanej pracy, a zarazem twórczo rozwijać własne manualne umiejętności. A poza tym huty szkła są zazwyczaj firmami o charakterze usługowym, wykonującymi na czyjeś zamówienie konkretną liczbę asortymentowych wzorów, tak więc trudno jest przekonać decydentów, aby środek ciężkości w działalności huty przesunąć bardziej w kierunku zawodowego rozwoju samych hutników. W grę wchodzą pieniądze.
NAGRODY „REJS DLA SERCA”
Znakomity profesor medycyny, Marian Zębala, uczeń Zbigniewa Religi, ikona polskiej kardiochirurgii, był inicjatorem ratowania serduszek polskich dzieci, co byłoby możliwe dzięki operacjom wykonywanym jedynie w Holandii. Ponad 400 dzieci zawdzięcza im swoje życie. Po latach wypłynął wraz z kolegami żaglowcem w rejs do Holandii, a do mnie zwrócił się z prośbą, abym wykonał symboliczne wyróżnienia dla tych wszystkich lekarzy, którzy osobiście byli zaangażowani w ratowanie polskich dzieci. Zaproponowałem statuetki przypominające swoim kształtem serce złożone z dwóch „fal” z uwzględnieniem kolorów flag Polski i Holandii.
NAGRODY „JACHTSMEN ROKU”
Kilka lat z rzędu pan Krzysztof Baranowski zamawiał u mnie statuetki ze szkła, następnie wręczane różnym osobom i firmom, które szczególnie zasłużyły się dla polskiego sportu żeglarskiego.